Sam produkt, ukryty w białym opakowaniu nie wyglądał zbyt apetycznie i miał być właściwie nie oglądany przez konsumentów. Problemem był też kształt i możliwości technologii zadruku poucha, dziś już raczej zabawne. Drukarnie nie radziły sobie z pokryciem wzoru owoców na spad, wymuszając w pierwotnych wersjach 4 mm białego marginesu, co z kolei psuło nam bardzo koncepcję graficzną. Miała ona bowiem wszelkimi sposobami sugerować lekkość, zdrowie i nowoczesność. Potrzebne było dużo bieli i bardzo apetycznych owoców.
Udało się wreszcie pokonać wszelkie trudności i Day Up wylądował na pólkach w największych sieciach dyskontów, przy kasach, w kioskach a nawet w samolotach Wizzair i LOT. Został natychmiast i bezwarunkowo zaakceptowany, głównie przez kobiety, znajdując swoje miejsce w torebkach i szybko stał się zdrowym przebojem.